Skończyłam trzeci rok studiów w Stanach Zjednoczonych. 20 lekcji życia, część 1.

Mimo ogromnej pewności siebie, będąc dzieckiem z totalnym bzikiem na punkcie wylotu do USA nie sądzę, że uwierzyłabym gdyby ktoś mi powiedział, że przed skończeniem dwudziestego drugiego roku będę już po trzech latach/trzech sezonach w tym kraju. Do tego moje życie wygląda naprawdę podobnie do normalnego amerykańskiego obywatela z samochodem, czy amerykańską kartą kredytową. Myślę, że chęć bycia jak najbardziej samodzielną odkąd pamiętam pozwoliła mi doświadczyć jeszcze większej ilości wrażeń niż się spodziewałam. Zakup samochodu uważam prawdopodobnie za najlepszy zakup w życiu. W przeciągu tych trzech lat udało mi się na własną rękę zwiedzić Arizonę, Florydę, Kalifornię czy Texas. Do tego kilka meczów NBA, Universal Studios czy po prostu pływanie w oceanie w grudniu. Zdobyłam również najważniejsze amerykańskie wyróżnienie w akademickim sporcie - All American. Po dwóch latach Junior College'u przeniosłam się do Dywizji pierwszej gdzie większość meczów grałam jako starter. Zostały mi jeszcze dwa sezony w NCAA. Jak na przestrzeni trzech lat zmieniło się moje podejście z życia, koszykówki czy do szkoły? Do jakich wniosków doszłam? Poniżej 20 punktów, każdy z pokrótkim rozwinięciem.

*Nie mam zamiaru w jakikolwiek sposób umniejszać naszego kraju czy go krytykować. Zmiany, które we mnie zaszły nie wynikają tylko i wyłącznie z wylotu. To kwestia trzech lat dorastania i czasowi, który poświęciłam na rozwój. Wylot do Stanów był jednak ważnym czynnikiem. Zaczynamy!

  1. Jeśli masz okazję wylecieć – wylatuj.
    Nawet jeśli Ci się nie spodoba zawsze możesz zrezygnować. Twoich doświadczeń nikt Ci nie zabierze. Nawet rok przyniesie Ci wspomnienia na całe życie. Język nie jest problemem, języka się nauczysz. Wszyscy ludzie, którzy Ci odradzają nie mają pojęcia o czym mówią. Na starość wolisz żałować, że miałeś odwagę spróbować, niż żałować, że nawet nie spróbowałeś.
  2. Nauczyłam się walczyć o swoje.
    Często jest tak, że w Polsce możemy być topowymi zawodnikami w swoich rocznikach, ale wylatując do Stanów zderzasz się ze ścianą. Do college’ów przychodzą sami najlepsi zawodnicy z drużyn licealnych. Na wszystko musisz zapracować czy to na treningu, czy poza. Kształtujesz charakter wojownika, który nie tylko pomoże Ci w sporcie, ale przede wszystkim w dorosłym życiu. Walka o miejsce w składzie, walka o pierwszą piątkę czy walka o pozycję lidera. Rywalizacja. Rywalizacja. I jeszcze raz rywalizacja.

3. Zrozumiałam, że sportowcy to najzwyczajniejsi w świecie ludzie, którzy po prostu poświęcili więcej niż przeciętny człowiek.
a) Oglądając po nocach NBA wydawało mi się, że zawodnicy w NBA to superbohaterzy z nienaturalnymi mocami; nie mogą mieć gorszych dni, oczekujemy od nich wybitnych występów każdego wieczora. Prawda jest taka, że taki LeBron czy Kyrie to przede wszystkim ludzie. I tak jak ja czy Ty mogą mieć swoje poglądy, gorsze dni czy odczuwać różnego typu emocje. Czytając tyle negatywnych komentarzy na temat profesjonalnych zawodników zastanawiam się czy chociaż przez chwilę Ci ludzie pomyśleli o presji z jaką musi się zmagać każdy zawodnik w NBA…
b) … i tak jak normalni ludzie mogą się zmagać ze swoimi problemami, które mogą na nich wpływać na boisku. Znam ludzi z problemami mentalnymi grającymi w polskiej pierwszej lidze czy ekstraklasie. A teraz wyobraź sobie z jaką presją muszą się zmagać zawodnicy, którzy zarabiają ogromne miliony za granie w basket i od ich występów zależy ich pensja.
c) I właśnie z tymi milionami przeciętny Kowalski ma problem. Miliony za rzucanie piłką do kosza? Wolny rynek. Ludzie oglądają NBA, to i zawodnicy dostają stosowne pieniądze. Nie jest to za bardzo skomplikowane. Ci sportowcy większość swojego życia spędzają na wyjazdach, bez rodzin, grając ogromne ilości meczów w roku, narażając swoje zdrowie codziennie. Tak, pieniądze im się należą, bo każdego dnia na nie pracują. Sportowiec nie ma dni wolnych.

4. Koszykówka/Sport to biznes.
A szczególnie w dywizji pierwszej. Tu zabawy jest o wiele mniej. Po roku, do jakiej szkoły nie pójdziesz, jeżeli nie będziesz przynosić korzyści mogą z Tobą rozwiązać umowę, a wtedy musisz szukać nowego miejsca. Przy takiej decyzji na spotkaniu po sezonie biorą pod uwagę nie tylko wyniki, ale również Twoją etykę pracy, jakim jesteś kolegą na boisku dla pozostałych zawodników, ale przede wszystkim Twoja relacja z trenerami.

5. Relacje z Twoimi trenerami są o wiele inne niż te w Polsce.
Trenerom zależy na relacji z Tobą, ale to Tobie musi zależeć nawet bardziej. Nawet jeśli tego nie lubisz, musisz pamiętać, że pod koniec dnia to jest biznes. Im lepszą masz relację, im lepiej się dogadujecie i im więcej o sobie wiecie, tym trener bardziej będzie Ci ufał, co przełoży się na Twoje wyniki na boisku. Trenerzy chcą wiedzieć o Twoich problemach, do każdego ze sztabu możesz zadzwonić na FaceTime o każdej porze w nocy.

6. Zaczęłam się cieszyć z sukcesów innych.
W naszej polskiej mentalności jest jakiś taki nawyk, że jeżeli nasz rodak, a przede wszystkim rówieśnik odnosi sukcesy to pierwsza reakcja to prawdopodobnie zazdrość, a druga to jakiś nieświadomy hejt. „Ona to ma szczęście” czy „Tej to wszystko na tacy podają”. W Stanach gdzie zdecydowanie większa populacja przekłada się znacznie większą ilość sukcesów, nauczyłam się szczerze cieszyć z sukcesów koleżanek czy ludzi wokół. Jeśli po przegranym meczu zostaję z koleżanką, która nie grała i rzucamy razem przez godzinę, to określa mnie jako sportowca i człowieka, a nie występ, który zaliczyłam godzinę temu.

7. Nauczyłam się cieszyć z sukcesów drużyny nawet jeśli nie odegrałam w nich wielkiej roli.
I dlatego czuję, że drzemie we mnie siła większa niż do tej pory. Jeżeli grałam 10 minut, ale wygrałyśmy cieszę się. Jeżeli grałam 40 minut, a mój występ nie zasługuję nawet na wspomnienie, też się cieszę. Basket to sport zespołowy. Występ oceniam jako całość, a nie jako jednostki. Jeżeli grasz dla drużyny, a nie dla siebie, grasz by wygrać, a nie by się wyróżnić, wszystko inne przyjdzie w parze.

8. Nikt nie jest od Ciebie gorszy czy lepszy, a żadna praca nie hańbi.
Jesteśmy ludźmi. Wszyscy jesteśmy sobie równi. W Stanach poświęciłam ogromną uwagę do rozwoju duchowego. Zaczęłam wierzyć, że nic nie dzieje się bez przyczyny. Kiedy przydarza mi się coś co mi się nie podoba czy jakiś nieszczęśliwy wypadek wierzę, że tak po prostu ma być, co mnie uspokaja i nie wywołuje negatywnych emocji. Następnym pytaniem jest „Czego mnie to próbuje nauczyć?”. Odpowiadając sobie na to pytanie automatycznie czuję się lżej. Za każdym wydarzeniem w Twoim życiu kryje się lekcja. Ostatnio zaczęłam pracować jako dostawca jedzenia. Zyskałam ogromny szacunek do ludzi w gastronomii i zrozumiałam jaką wartość ma napiwek. Cokolwiek ktoś robi, czy jest lekarzem czy malarzem czy dostawcą jedzenia, zasługuje na taki sam szacunek. To kim jesteś z zawodu nie określa Cię jako człowieka. Prawdziwą wartością jest sprawianie by ludzie, którzy Cię otaczają, czuli się przy Tobie lepiej niż czują się ze sobą sam na sam.

9. Akceptacja nieważne jaki jesteś. Każdy ma prawo być inny.
Totalne przeciwieństwo Polski. Masz ochotę wyjść na ulicę w piżamie? Przyjść na egzamin w dresie? Chodzić po markecie w kapciach? Nie ma problemu. Czuj się komfortowo sam ze sobą, chodź tak jak się czujesz wygodnie i przede wszystkim bądź sobą. Nieważne w co wierzysz, skąd jesteś jakiej jesteś orientacji. O tym uczą w szkołach. O tolerancji. Nieważne czy jest to high school czy college. Będziesz mieć o tym wykład. Troszeczkę inaczej niż uczy nas pan prezydent. Który tok myślenia jest bliższy człowiekowi? Zadecyduj sam.

10. Oduczyłam się przekonania…
Nie za bardzo wiedziałam jak to ubrać w słowa, więc po prostu opowiem historię. Przylatując wydawało mi się, że wszystko co robimy w Polsce jest jedynym poprawnym sposobem wykonywania. Byłam przekonana, że nasze jedzenie jest najlepsze, góry najpiękniejsze, trening najbardziej wartościowy. Wylot pozwolił mi nabrać dystansu i otworzyć głowę. Spojrzeć na to wszystko bardziej obiektywne. Dalej lubię pierogi, ale nie są one w niczym lepsze od amerykańskiej kuchni. Jedyne co w tych pierogach jest, to sentyment. To, że w Polsce robimy coś w sposób ABC, nie znaczy, że sposób CBA jest gorszy. Odkąd to zrozumiałam, stałam się lepszym człowiekiem.

11. Otworzyłam się na inne kultury.
Nieważne skąd jesteś, na pewno wiesz coś czego nie wiem ja. Należy Ci się szacunek, a ja poznając Twoją kulturę nauczę się więcej życia i wyniosę ciekawe spostrzeżenia, które mogę przenieść na swoje życie. Otwarte oczy, otwarte uszy i otwarty umysł. Każdy pochodzi z innego środowiska i im więcej o nim rozumiesz tym łatwiej będzie Ci się porozumiewać i akceptować zachowania których wcześniej nie rozumiałeś. Nie zapominaj, każdy jest inny, i to jest w tym świecie piękne.

12. Zrozumiałam, że w każdym z nas drzemie inny potencjał.
To, że ja będę trenować 2 godziny dziennie dodatkowo, wcale wbrew pozorom nie znaczy, że będę lepsza niż dziewczyna, która trenuje dodatkowo dwie godziny tygodniowo. Jakość i cel treningu > ilość. Każdy człowiek, każdy zawodnik jest inny. Trzeba pracować mądrze, bo ta mądrość zawsze wygrywa w kwestii rozwoju. Jednak nie można zapominać o tym, że każdy jest inny i ma inne predyspozycje. To, że ktoś nie potrzebuje tylu godzin co ja, wcale nie znaczy, że ja mogę sobie pozwolić na dłuższą przerwę i odpoczynek. To samo w kwestii zdrowia. To, że kogoś ciało jest w stanie mieć pełną energetykę śpiąc 6 godzin, nie znaczy, że ja mogę. Poznałam swoje ciało i wiem czego potrzebuję.

13. Sportowcy są szanowani w całym kraju.
Ludzie będą Cię poznawać na ulicy, dzieci prosić o autografy. Masz posturę sportowca? Będziesz na drugim końcu kraju i będą się Ciebie pytać gdzie grasz. Mecze koszykówki uniwersyteckiej lecą w państwowej telewizji. Tak tu się traktuje sportowców.

14. Jako zawodnik z innego kraju musisz postarać się bardziej o wizerunek.
Zadaj sobie pytanie: Jak chcę być postrzegany/a? W moim przypadku odpowiedź była jedna. Chcę by podziwiano moją etykę pracy. Chcę być najciężej pracującą dziewczyną w drużynie. I tak się stało. W obu drużynach. Z tego jestem znana. Z wykonywania dodatkowej roboty i pracowania więcej niż inni. Będąc z innego kraju w Stanach wcale nie jest tak łatwo. Dlatego odkąd tu przyszłam wiedziałam, że muszę być tak naprawdę nienaganna i trzymać się z dala od kłopotów. To recepta na sukces i szacunek. Unikaj kłopotów, odpowiadaj zawsze z szacunkiem, nie pyskuj. Ale nie bój się wyrażać swoich opinii i walczyć o swoje.

15. To co robię w tym roku, może nie przynieść owoców od razu. Trust The Process.
Brak cierpliwości potrafi skutkować brakiem motywacji. Brak motywacji przekłada się na jakość treningu. Jakość treningu może przełożyć się na samopoczucie, a pogorszona jakość treningu i nie za dobre samopoczucie = zły występ na meczu. Często efekty tego co robisz tego mogą być niewidoczne od razu. To tak jak z wymarzonym ciałem na siłowni i dietą. Tydzień treningów nie wystarczy. Poczekaj 6 miesięcy, poczekaj rok, a efekty będą uderzające. Krok po kroku. Nie można mieć wszystkiego od razu. Szczególnie nie w sporcie. Dopóki wierzysz, że to co robisz przyniesie Ci rezultaty, nie przestawaj po tygodniu. Nie przestawaj po miesiącu. Jeżeli coś Cię nie krzywdzi, a wiesz, że może przynieść niezłe rezultaty w przyszłości, podejmij się tego. Czas i tak minie, a lepiej z niego skorzystać w sposób pożyteczny. Lepiej inwestować w swoją przyszłość niż czuć satysfakcję z pracy wykonanej na odwal.

16. A skoro już ufasz procesowi, to się nim ciesz.
Mając ogromne marzenia, można zapomnieć o tym co najważniejsze. Dlaczego jako dzieciak zacząłeś uprawiać sport? Bo sprawiało Ci to przyjemność. Sam fakt, że biegałeś po boisku. Rób to dlatego, że to kochasz. Sukcesy traktuj jako skutki uboczne. Łatwo w tym wszystkim się zafiksować i popaść w obsesję w wyniku której każdy dzień będzie wyglądał tak samo. Nie będziesz sobie pozwalał wychodzić ze znajomymi, nie pozwolisz sobie odpocząć. Słuchaj swojego ciała, ale daj sobie trochę luzu. W Stanach trenerzy dbają o to byś miał życie poza sportem. Dużo mnie to nauczyło, a przede wszystkim tego, że nie mogę utożsamiać swojej wartości z tym jak mi idzie w sporcie. Ciesz się każdą chwilą, którą spędzasz na robieniu tego co kochasz. Wielu ludzi nie może sobie pozwolić na taki luksus. Co prawda sport jest brutalny i bardzo dużo w nim biznesu, ale póki robisz to co kochasz możesz mieć z życia prawdziwą bajkę. Często łapię się na tym, że jestem szczęśliwa, ale nie jest to pełnia szczęścia. Wtedy zadaję sobie pytanie: Jakbym się czuła w wieku dziesięciu lat gdybym widziała siebie w miejscu w którym jestem teraz? Byłabym najszczęśliwszym dzieciakiem na świecie. Nie mogę sobie pozwolić na bycie nieszczęśliwą tylko przez to, że jestem głodna większych sukcesów. Bądź i głodny, i szczęśliwy.

17. Młodości nikt mi nie odda. Znajdź w tym wszystkim zabawę.
Pamiętaj, że o tyle energii w przyszłości może być ciężko. Jesteśmy młodzi tylko raz. Wychodź ze znajomymi, podróżuj kiedy możesz i nie spędzaj całego dnia na Netflixie. To, że jesteśmy sportowcami wcale nie znaczy, że nie możemy korzystać z życia. Wszystko jednak z głową i pamięcią o głównym celu. Teraz jednak czas jest również by tworzyć wspomnienia na całe życie.

18. Mentalność. Energia. Dwa wielkie słowa.
W Stanach zwraca się ogromną uwagę do tych dwóch rzeczy.
a) Do Mentalności. Mentalnością wygrywasz zawody. Co z tego, że masz ogromny talent jeśli brakuje Ci mentalności zwycięzcy czy zapału do pracy. Wygrywasz najpierw w głowie. Jeżeli grasz z kimś jeden na jeden, ale na twarzy masz strach, przeciwnik to wyczuje i w większości przypadków zje Cię żywcem.
b) Do Energii. Najczęściej spotykane słowo. Amerykanie szczerze wierzą w otaczającą Cię energię. Jeśli masz złą mowę ciała czy jesteś negatywny, zwrócą Ci uwagę. To jak Cię odbierają trenerzy czy koleżanki z drużyny ma ogromną rolę w Twoim sukcesie. Energią możesz zarażać, dlatego tak ważne jest by była pozytywna. Spróbuj wejść do pomieszczenia gdzie ktoś ma depresję, a do pomieszczenia człowieka, który spełnia swoje marzenia. Poczujesz różnicę.

19. Bez kompleksu polskości!
Z Maksymem Papaczem rozmawiałam o tym, że zdarza się nam Polakom myśleć o sobie w gorszy sposób. Jesteśmy z małego kraju, angielski nie jest naszym głównym językiem; mamy akcent, nie znamy amerykańskiej kultury. Przylatując tutaj, przylatuj bez kompleksu. Wszyscy jesteśmy ludźmi. Póki będziesz sobą zawsze znajdzie się ktoś kto Cię polubi.

20. Bez mięsa da się żyć i da się być sportowcem.
Tylko ze zbilansowaną dietą. Od trzynastu miesięcy nie dotknęłam mięsa i wszystko ze mną dobrze. To tak w kwestii pochwalenia się :)!

I to by było na tyle. Na pewno znajdzie się więcej niż dwadzieścia dlatego jeśli Wam się podobało to dajcie znać. Część druga jak najbardziej do zrobienia.
Często dostaję pytania odnośnie tego czy warto wylecieć. Warto. Nieważne czy na rok czy na 5 lat. Warto spróbować. Nieważne czy do Stanów. Po prostu za granicę. Doznać innego życia. Nauczyć się odpowiedzialności. Rozwinie Cię to bardziej niż pozostanie w swojej strefie komfortu.

Dziękuje, że przeczytałeś. I dziękuję, że jesteś! Miłego dnia.

Reklama

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

%d blogerów lubi to: