…A nie efekt końcowy…
Czy naprawdę chcesz odczuwać satysfakcję tylko w momencie, kiedy zrealizujesz dany cel? Kiedy osiągniesz tak zwany ‚sukces’?
Ale czym tak naprawdę jest ten sukces? Czy sukces to tylko te paręnaście minut, kiedy wygrywasz i świętujesz? Kiedy ten ‚sukces’ tak naprawdę Cię uderza?
Gdy pracujesz na ‚idealne’ ciało, zawsze będziesz chcieć więcej. Gdy chcesz zarabiać 20 tysięcy miesięcznie, w momencie, kiedy zaczniesz, będziesz chcieć zarabiać więcej. Kiedy kupisz jedną parę drogich butów, będziesz chcieć kolejną.
Dlatego…
Nie chodzi o to by cieszyć się tylko chwilą w której nam się coś udaje. Nie chodzi o to by cieszyć się tylko i wyłącznie wynikiem końcowym.
Ciesz się drogą. Ciesz się każdym małym postępem. Zapisuj każdy mały sukces. Czerp satysfakcję z każdego kroku przez który stajesz się lepszą wersją siebie. Na takiej drodze nie ponosisz porażek – ponosisz lekcje. Dlatego ciesz się każdą z nich, bo z tyłu głowy masz wiedzieć, że właśnie rośniesz. Rośniesz, kiedy wychodzisz spoza strefy komfortu, kiedy robisz rzeczy, których inni nie robią i marzysz o celach, o których inni boją się marzysz. Rośniesz jako osoba, może sportowiec, a może początkujący przedsiębiorca. Wierzę, że porażka przybliża Nas do celu tak samo jak sukces – ale w inny sposób. Ciesz się każdą chwilą w której wiesz, że jesteś produktywny.
Bo wtedy…
Cała Twoja droga sprawia Ci radość. Nie tylko jej koniec. A kiedy już Ci się uda osiągnąć zakładany rezultat, wiesz, że przed Tobą kolejna ścieżka pełna szczęścia.
Bo na koniec dnia chodzi o to by być lepszym niż byłeś wczoraj.
A zdając sobie sprawę z tego, że podejmujesz odpowiednie kroki by to osiągnąć nie ma szans byś nie miał energii do życia. Nie ma szans byś chodził smutny i niezmotywowany.
CIESZ SIĘ DROGĄ. TO JEST PRAWDZIWE SZCZĘŚCIE. TO JEST PRAWDZIWY SUKCES.
Dosyć krótki wpis, nie przywykłam do pisania takich, ale JAKOŚĆ>ILOŚĆ 😉