Zapytałam swoich znajomych czego nauczył ich wylot do USA.

Jeśli myślisz, że wylot do Stanów Zjednoczonych na chociaż roczne stypendium sportowe nie jest sam w sobie sukcesem to… normalnie bym powiedziała żebyś przestał czytać, ale właśnie dlatego powinieneś to zrobić. Poznaj osiem różnych perspektyw na temat pobytu w USA od osób, które tego doświadczyły bądź dalej doświadczają.

Tak jak w temacie – zapytałam się ośmiu moich znajomych o wrażenia związane z wylotem do USA oraz co z niego wynieśli. Dziewięcioro młodych ludzi, którzy w pogoni za marzeniami wylecieli na drugi kontynent w poszukiwaniu wspomnień na całe życie. Ja jestem dziesiąta, ale o tym przeczytacie za godzinę. Wszyscy poniżej spędzili conajmniej rok w USA na stypendium sportowym grając w koszykówkę. Myślę, że każda z tych odpowiedzi jest pozytywna i warta zapoznania. Dziękuję Wam za pomoc w stworzeniu tego wpisu. Takie znajomości są na całe życie. Jestem na maksa wdzięczna!

ZACZYNAMY!

I zaczynamy ze sporym impetem. Pierwszą osobą, która odpowie na pytanie o wylocie jest zawodniczka postrzegana jako przyszłość Polskiej koszykówki. Zawodniczka UCONN’u, szkoły z ogromną tradycją i sukcesami, której trenerem jest legendarny Geno Auriemma. Przed Wami odpowiedź Anny Makurat, którą poprosiłam o 3 zdania, a ona odwdzięczyła się tym tekstem. Przy okazji, szykujemy z Anią live na Instagramie, także STAY TUNED.

Wylot za Atlantyk był od zawsze moim marzeniem. Stany Zjednoczone przede wszystkim kojarzyły mi się z sukcesem, koszykówką na najwyższym poziomie, oraz z idolami i autorytetami, których od dziecka podziwiałam. Ponadto bardzo fascynowała mnie również mentalność Amerykanów. Według mnie jest to kraj urodzonych zwycięzców, który bardzo dobrze eksponuje swoje sukcesy, dzięki czemu ludzie na całym świecie mogą obserwować ich niesamowite dokonania i rekordy sportowe. Jednakże ze swojego doświadczenia wiem, że za tym pięknym obrazkiem ponadprzeciętnych osiągnięć i zwycięstw kryje się również niewyobrażalnie ciężka praca, masa poświęceń, wyrzeczeń, oraz ciągła walka ze swoimi słabościami. Wyjazd do USA i gra na uczelni w Connecticut zdecydowanie pozwolił mi się rozwinąć koszykarsko, aczkolwiek mimo ogromu nowej wiedzy i doświadczeń boiskowych, największa przemiana nastąpiła w mojej głowie. Zrozumiałam, że ludzie mają tendencję do zatrzymywania się w swoich strefach komfortu, co nie pozwala nam rozwinąć swojego maksymalnego potencjału. Co więcej nie potrafimy przekraczać limitów swojej wytrzymałości, gdyż jest to trudne i towarzyszy nam ciągły strach przed porażką. Rok w Stanach Zjednoczonych pozwolił mi zwalczyć wszystkie moje lęki, dał mi nową, prawdziwą pewność siebie, oraz pokazał mi jak ważne jest zaufanie procesowi. Uświadomiłam sobie, że tylko ciągła, świadoma i konsekwentna praca na maksimum moich możliwości pozwoli mi się zbliżyć do osiągnięcia marzeń. Wierzę, że systematyczne podwyższanie poprzeczki, stawianie sobie nowych ambitnych celów, oraz nieustanna chęć doskonalenia samego siebie jest kluczem do sukcesu, w każdej dziedzinie życia.

Nie pozwólcie, żeby ktokolwiek Was ograniczał, a w szczególności Wy sami siebie nie ograniczajcie! Bierzcie sprawy w swoje ręce i walczcie ze wszystkimi „demonami”, które stopują wasz rozwój! Sky is the limit…

Anna Makurat

Kolejną osobą od której przeczytasz o pobycie w USA jest Julia Kućko. Julka była zawodniczką Casper College i po spędzonym tam roku odnalazła ‚swoje miejsce na ziemi’. Zawsze podziwiałam Julkę za oddanie i dążenie do realizacji marzeń, bo o tym, że uda jej się wylecieć do Stanów wiedzieliśmy wszyscy w już w pierwszej klasie liceum, kiedy była nierozłączna z książką od angielskiego i wiało od niej entuzjazmem. Zapoznajcie się z jej wyznaniem!

Wyjazd do Stanów Zjednoczonych był spełnieniem moich marzeń, nie tylko koszykarskich ale także jako zwykłej dziewczyny. Czas, który spędziłam w USA nauczył mnie otwartości na innych ludzi i ich poglądy, bo nie każdy myśli tak jak ja, nie każdy wierzy w to co ja wierze (tym bardziej w tak różnorodnym kraju jak USA) czy nie każdy lubi to co ja lubię. Dzięki temu poznałam przyjaciół na całe życie, którzy zawsze będą wiele dla mnie znaczyć. Nauczyłam się kompletnej samodzielności w każdym aspekcie życia, ponieważ to ja sama musiałam dbać „o swoje i interesy” czy to chodzi o szkole, czy może różne sprawy urzędowe. Dzięki okazji pobytu w USA nauczyłam się doceniać możliwości takie jak właśnie ta i czerpać z nich jak najwiecej, ponieważ są to okazje w naszym życiu, które na zawsze mogą je zmienić. Mimo, ze mój pobyt w USA nie był długi to jedno jest pewne – utwierdziłam się w tym, ze jest to moje miejsce na ziemi ❤️

Julia Kućko

Teraz przeczytasz o dziewczynie, która studiuje w moim wymarzonym miejscu. Czy jest coś piękniejszego niż pobudka w Los Angeles z wiedzą, że jest się tam by codziennie spełniać swoje marzenie o graniu w NCAA? Osoba o której piszę to oczywiście Natalia Klimek, zawodniczka Loyola Marymont University. Natalia zawsze kojarzyła mi się z ogromną dedykacją i mocnym charakterem.

Wylot do USA przede wszystkim nauczył mnie samodzielności i odpowiedzialności. Będąc tak daleko od domu, większość decyzji musiałam podejmować sama, sama radzić z niektórymi większymi, bądź mniejszymi sprawami i za każde musiałam brać pełną odpowiedzialność. Nauczyłam się także bardziej doceniać małe rzeczy i cieszyć się chwilą, czerpać z każdego dnia jak najwięcej otaczając się przy tym pozytywnymi ludźmi wśród których mogę iść do przodu i się rozwijać.

Natalia Klimek

Czas na najmłodszą osobę w tym zestawieniu. Kogoś kto jeszcze nie zaczął swojej przygody z uniwersytecką koszykówką, ale ma za to spory bagaż doświadczenia z Amerykańskim Liceum. Przed Tobą Filip Jagielski, z którym miałam już okazję uczestniczyć w live na Instagramie. Filipa podejście do życia jest bardzo podobne do mojego dlatego nie mogło go zabraknąć w tym zestawieniu. Enjoy!

Czego nauczył mnie wyjazd do USA. Chciałem zacząć od tego że wyjazd do USA zmienił moje życie i uczynił je o wiele ciekawszym. Sama podróż spowodowała, że stałem się bardziej samodzielnym. W wieku 16 lat, musiałem odnaleźć się w miejscu 4,821 mil od domu, gdzie nikogo nie znałem. O tyle było mi łatwiej, że dzięki wysiłkom mojej mamy znałem nieźle angielski. (Pozdrawiam Ciocie Elę🇬🇧) Z dnia na dzień znalazłem się w kraju z inną kulturą i klimatem. Ale co? Musiałem sobie przecież jakoś poradzić. Patrząc teraz na to wszystko wstecz zauważam jak o wiele lepszą osobą się stałem. O wiele szybciej wydoroślałem, niż gdybym został w Polsce z rodzicami. Stałem się bardziej otwarty, odważny i chciałbym powiedzieć ”nieustraszony”, ponieważ wydaje mi się że nie ma takiej sytuacji, wyzwania czy problemu z którym bym sobie nie poradził, zawsze znajdę rozwiązanie.

Odnalazłem również sam siebie, odnalazłem sens w moim życiu i co sprawia że jestem szczęśliwy. Poznałem tylu niesamowitych ludzi, ich kulturę i historie. Zrozumiałem na czym polega prawdziwa przyjaźń i rodzina. Zacząłem bardziej doceniać to co mam i to gdzie jestem.

Oczywiście że jest też koszt tego wszystkiego. Pozostawienie rodziny, znajomych i swojego starego życia, ale czy to źle? Prędzej czy później i tak trzeba się przecież wyprowadzić. Mimo wszystko, jestem dumny że mogę powiedzieć, że wyprowadziłem się do USA, bo mam w planach tu zostać i zostać tym słynnym wujkiem z Ameryki!

Czas na dziewczynę, której wypowiedź sprawiła, że zrobiło mi się bardzo ciepło na sercu. Czytając to czułam prawdę wypływającą z tych słów. Ta osoba spędziła dwa lata w USA i ma do przekazania sporą dawkę wiedzy. Odpowiedź, która mi dała jest cudowna. Chodzi o Anię Markowską! Zapoznajcie się z tym przypadkiem!

Wylot do stanów nauczył mnie wielu rzeczy – koszykarskich jak i życiowych. Najważniejsze dla was czytelników bloga (mojej dobrej koleżanki Karoliny) jest odpowiedź na pytanie czy to się opłaca? Od razu śmiało odpowiadam TAK! Czy jest łatwo? NIE. Spójrzmy na to z mojej perspektywy. Pierwszy rok – dziewiętnastolatka wylatuje do Stanów, w nieznane, za wielka wodę, jakkolwiek chcecie to nazywać. Z wielkimi marzeniami w plecaku – obejrzałam prawie wszystkie filmy o stanach jakie tylko są dostępne w internecie.  Jak to wygląda, jacy, są ludzie, itd. W swoim pierwszym roku poznałam rodzinę która miała się mną opiekować w przypadku kiedy potrzebowałam pójść do lekarza, bądź zrobić pranie albo po prostu potrzebowałabym pomocy w nowej sytuacji. Spytacie czego mnie to nauczyło? OGROMNEJ otwartości na ludzi! Wyobrażasz sobie, że do Twojej rodziny dołącza w tym momencie jakaś dziewczyna z Hiszpanii i spędza z tobą każdy weekend, jecie razem kolacje, a twoja host mama robi jej pranie? Przed wyjazdem do Stanów nie mogłam tego w ogóle zrozumieć, a teraz wydaje mi się to kompletnie normalne.

Druga rzecz której nauczyłam się w stanach pod względem koszykarskim jest to, że walczysz z ogromną liczbą zawodników o miejsce w drużynie oraz o stypendium. Nie ma czasu na gorsze dni, w każdym momencie masz dawać z siebie wszystko, przychodzić na salę w wolnym czasie i rzucać godzinami aby „wpadło” w meczu, kiedy to trener postawił na Ciebie w ostatnich sekundach. Nauczyłam się zawziętosci, walki o swoje, wiary w swoje umiejętności oraz podejmowania ryzyka, bo kto nie ryzykuje nie pije szampana prawda?

Trzecią rzeczą jest to, że Amerykanie dosłownie żyją sportem! Na Twoim meczu pojawiają się osoby starsze, dzieci w wózku, czy nastolatkowie aby tylko zobaczyć jak gracie. Rozmawiają o Tobie w radio, zapraszają na różne rozmowy ponieważ chcą Cię lepiej poznać i złapać z Tobą więź. 

Przytoczę jedną ze swoich historii aby pokazać wam obraz stanów, którego ja doświadczyłam oraz nauczyłam się dzięki temu. Zbliżały się moje urodziny, więc w planach było tylko skromne przyjęcie z moja host family w restauracji wieczorem. Jednak ku mojemu zaskoczeniu po treningu przyszli fani z tortem urodzinowym śpiewający sto lat, ponieważ wiedzieli, że nie mogę ich spędzić z rodzina więc postanowili zrobić mi wielka niespodziankę! To jest tylko kilka rzeczy lista mogłaby się dłużyć i dłużyć ale sedno jest takie, że dzięki stanom nauczyłam się ufać ludziom prosić o pomoc kiedy jej potrzebuje, przezwyciężać przeszkody oraz walczyć o swoje także polecam wam BARDZO wyjazd do stanów jest to największa lekcja życia której doświadczycie! 

Wpadajcie na blog Karoliny po więcej!

Anna Markowska

Czas na koszykarkę z którą zdecydowanie spędziłam jedne z piękniejszych momentów w Stanach. Odbyłyśmy podróż do Kalifornii by za rok zwiedzić Florydę. Cudowne wspomnienia i niesamowite przygody, które do tej pory znałyśmy z filmów czy gier komputerowych. Obecnie zawodniczka Cleveland State w dywizji pierwszej NCAA. Chodzi mi oczywiście o Barbarę Zieniewską!

Wylot do USA nauczył mnie samodzielności i odpowiedzialności. Gdy byłam w Los Angeles, uświadomiłam sobie, że powinnam doceniać małe rzeczy, których wcześniej nie zauważałam. Pokazało mi to, że ciężka pracą można osiągnąć wszystkie postawione cele. Wylot do USA pozwolił mi nauczyć się angielskiego, być bardziej otwartym na ludzi i dał s poznać osoby z różnych narodowości. Dostałam całą masę wspaniałych wspomnień, nowych przyjaciół i więcej marzeń! To także masa doświadczeń nie tylko pod względem koszykarskim ale również życiowym. Dzięki wylotowi mój charakter stał się silniejszy, a ja stałam się pewniejsza siebie. 

Barbara Zieniewska

Przedostatnie słowa będą od Natalii Ryng, która przez ostatnie dwa lata była zawodniczką Wichita State University. Natalia mieszkała ode mnie dwie godziny, a swoją przygodę będzie teraz kontynuować w San Antionio. Mecze Spurs będą normalką kiedy tylko COVID się skończy. Natalia była kapitanem naszej kadry, która w 2017 zdobyła awans do dywizji A.

Osobiście uważam, że warto zapoznać się z kulturą i miłością do koszykówki w tym kraju. Samo życie, posługiwanie się innym językiem, wszelkie doświadczenia kulturalne stałe poszerzają moją perspektywę na świat. Dotychczas wylot do USA wyszkolił mnie językowo (angielski), pozwolił mi na poznanie wielu mniejszości kulturowych, a koszykówka – ukazała mi swoje inne oblicze. 

Natalia Ryng

I na sam koniec, Julia Niełacna… Czyli koszykarka, która codziennie rano budzi się w San Francisco. Szkoła z widokiem na miasto, miasto, które jest reprezentowane przez Golden State Warriors. To nie szczęście czy loteria. To wszystkie godziny spędzone na boisku i siłowni, które pozwoliły tej Pani na życie w raju. Krótko, zwięźle i z przekazem. Co ma nam do powiedzenia Julka?

Wylot do USA nauczył mnie, że w życiu zyskujemy mozliwości gdy tylko przestajemy się ograniczać, a zaczynamy patrzeć na życie z szerszej perspektywy, bez obaw. Nauczyłam się też, że ciężka praca jest kluczem do każdego sukcesu. Limits like fears, are often just an illusion.

Julia Niełacna
View this post on Instagram

Time to start the season !! Gameday 💚💛💚

A post shared by Julia Niełacna (@julia.nielacna) on

Inspiracje są wśród nas. Możesz ich nie dostrzegać gdy są blisko, bo wolisz szukać daleko. Osobiście znajduję inspirację w każdej z osób powyżej. Odwaga, którą wykazała każda z tych osób, by na cały rok czy lata wylecieć z Polski na inny kontynent jest niesamowita. Każdy z nich musiał pokonać strefę komfortu i swoje ograniczenia by stać się odważniejszym człowiekiem.

Dziękuję Wam za pomoc w realizacji tego wpisu! Kolejny już za godzinę. Napiszę tam o swoich doświadczeniach i o tym co powinieneś robić by wylecieć do Stanów na stypendium.

Reklama

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

%d blogerów lubi to: