Wylot do Stanów Zjednoczonych na stypendium sportowe często wydaje się totalną abstrakcją. Wbrew pozorom w internecie nie znajdziemy na ten temat dużo informacji, a Polscy sportowcy w Ameryce nie są w żaden sposób promowani przez media, co powoduje, że nic o nich nie wiemy. Na szczęście teraz możesz się trochę o nich dowiedzieć – wystarczy, że przeczytasz poprzedni wpis. W rezultacie ten temat dla młodych sportowców wydaje się mało realny. Tak było w moim przypadku, gdy zaczynałam grać w koszykówkę. Stany wydawały się zamazane dla dzieciaka z marzeniami. To co widzimy na Amerykańskich filmach; duże college’e, wielkie hale sportowe, dostęp 24/7 do sali czy wypasiony sprzęt wyglądało jak nieosiągalny ‚American Dream’. Dwa lata w USA nauczyły mnie, że wcale nie musisz być najlepszy by wylecieć. Wylecieć może każdy kto tak naprawdę tego chce. Jeśli odpowiednio zadbasz o swoją karierę i siebie samego, drzwi będą stały dla Ciebie otworem. Wystarczy, że będziesz chciał bardziej niż inni.
A Stany faktycznie możemy określać spełnieniem marzeń dla sportowców. Nigdzie nie będziesz mieć takich możliwości do rozwoju jak tutaj. Nie tylko jako sportowiec, ale również jako człowiek. Dostęp do sali 24/7, nauka języka, nowe znajomości, pokonywanie strachu, darmowa edukacja… Wymieniać tak mogę bez końca. Dlatego za każdym razem gdy słyszę o tym jakie Stany są złe, o tym jak marnują Polskie talenty czy o tym, że taki wylot nie ma sensu wiem, że są to słowa osoby, która z Ameryką miała mało styczności, a swoją wiedzę bierze ze stereotypów czy plotek. Nie znam osoby, która by żałowała, że wyleciała. Za to znam osoby, które żałują, że tego nie zrobiły.
Na swój wylot zdecydowałam się jako ostatnia z mojej klasy w SMS’ie PZKosz w Łomiankach. Powstrzymywał mnie strach. Strach przed wszystkim co niewiadome. Strach przed dążeniem do przodu i podjęciem ścieżki innej niż większość społeczeństwa. Na szczęście ogarnęłam się w porę. I nie żałuję. To była moja najlepsza decyzja w życiu.
Wyjazd za granicę w młodym wieku zmienia całkowicie Twoje spojrzenie na świat. Musisz zmierzyć się ze swoimi lękami i słabościami, a będąc za granicą jesteś z tym tak naprawdę sam. Ty i Twoja głowa, bo zaczynasz całkowicie od zera. W Polsce możesz być wyróżniającym się zawodnikiem, ale przylatując do Stanów musisz zadbać o swoją ‚markę’ od początku. Musisz zawalczyć o swoje marzenia – i albo będziesz na tyle silny, że przejdziesz przez wszelkie trudności albo może Ci się nie udać. Od Ciebie zależy jaki wizerunek sobie wykreujesz. Czy będziesz zawodnikiem, który przyleci i będzie taki sam jak inni? A może przylecisz i będziesz pracować ciężej niż wszyscy, a trenerzy będą podziwiać Twoją etykę pracy? Tu zaczynasz od zera. Możesz świadomie zadecydować jak chcesz by Cię postrzegano. Możesz stworzyć swój obraz jakkolwiek sobie wymarzysz. Możesz przeżyć ogromną transformację, która przybliży Cię do życia marzeń. I to jest w tym wszystkim cudowne. Pokonujesz swój strach i obserwujesz swoją przemianę z dnia na dzień. Dojrzewasz każdego dnia.
Pokonywanie strefy komfortu na samym początku spotyka Cię codziennie. Przyzwyczajanie się do nowego języka i nowej kultury. Inny wymiar koszykówki i inne możliwości. Zupełnie odmienne podejście do życia i sposób w jaki się je przeżywa. Przylatując z Polski musisz się tam odnaleźć. Mój pierwszy rok był jednym z trudniejszych okresów w moim życiu. Moja koleżanka z pokoju nie chciała ze mną rozmawiać, miałam problemy z barierą językową i aklimatyzacją. I wiesz co? Dałam sobie radę. Stałam się silniejsza. Byłam jedną z podstawowych zawodniczek w zespole. Wiedziałam, że muszę zaufać procesowi. Wiedziałam, że jeżeli się poddam to nigdy sobie nie wybaczę. Drugi rok był jednym z piękniejszych w moim życiu. Wiem, że pozostałe dwa będą jeszcze piękniejsze niż jestem sobie w stanie wymarzyć.
Sam fakt nauki języka do perfekcji powinien Cię zachęcić. W żadnej szkole, ani na żadnym kursie nie nauczysz się takiego angielskiego jakiego nauczysz się przebywając 24h/7 z Amerykanami. Piękno tego narodu jest takie, że w większości nie będą się śmiać z Twojego języka, ani go krytykować. Będą doceniać to, że próbujesz i fakt, że się odzywasz. Z czasem zaczniesz rozumieć slang, albo będą Cię go uczyć, a komunikacja stanie się znacznie prostsza. W dzisiejszych czasach płynność w języku angielskim jest sporą przewagą na rynku pracy i daje Ci nieskończenie wiele możliwości w intereakcjach z innymi. W momencie, kiedy przełamiesz barierę językową pójdzie z górki. Tylko wcześniej nie możesz się poddać.
Stany Zjednoczone nauczyły mnie, że limity nie istnieją. Nauczyłam się, że na wszystko muszę zapracować i nic nie dostanę za darmo. Nie będę grać w pierwszej piątce jeśli nie będę zawodnikiem z którego inni będą mogli brać przykład. Piłka nie trafi do mnie w ostatnich minutach meczu jeśli wcześniej nie siedziałam w wolnym czasie na sali pracując nad sobą. Nie dostanę od Trenera minut jeśli będę się opieprzać na treningu, bo mam gorszy dzień. Musisz być najlepszą wersją siebie, nawet w te gorsze dni, które zdarzają się każdemu. Musisz się przełamywać nawet wtedy, kiedy wydaje Ci się, że nie masz siły. Siłę masz zawsze, tylko musisz ją wydobyć z głębi siebie.
Tu każdy człowiek jest wolny i ma prawo być kim chce. Tu nie ocenią Cię przez to jak wyglądasz albo skąd jesteś. Ludzie są otwarci i uczą Cię tej otwartości. Bo każdy człowiek jest inny i to jest w nas piękne. Na ulicy będą się do Ciebie uśmiechać i pytać skąd jesteś. Będą chcieli Cię poznać, a jeśli potrzebujesz jakiejkolwiek pomocy to ją dostaniesz. Albo przynajmniej spróbują Ci pomóc. Totalnie pozytywny kraj. I przez tą pozytywność się w nim zakochałam. To chyba największa różnica pomiędzy naszym krajem a Stanami.
Dodajmy do tego nowe znajomości i zwiedzanie. Poznajesz zupełnie nowe kultury przez co zmieniasz perspektywę. Spotykasz i poznajesz ludzi z Azji, Afryki, Ameryki Południowej, Meksyku i oczywiście Europy. Akceptujesz rzeczy i zachowania które kiedyś wydawałyby się dla Ciebie dziwne. Rozumiesz, że każda kultura jest inna, ale żadna nie jest gorsza. W końcu wszyscy jesteśmy ludźmi, a każdy z nas jest produktem swojego środowiska. I nie ma w tym nic złego. Uczysz się nowych rzeczy, jesz nowe potrawy, odwiedzasz nowe miejsca. Zawsze się śmieję, że jeżdżąc po dużych miastach czuję się jak w GTA. Wszystko to, co widziałam grając za dzieciaka w San Andreas widzę teraz na żywo. Wtedy wyglądało to na nieosiągalne, teraz to codzienność. Codzienność, którą kocham każdego dnia. I niech mi ktoś powie, że wyjazd do USA był błędem. Sport sportem, ale życiowo robisz ogromny krok do przodu, którego nie doświadczysz zostając w swojej strefie komfortu.
Przemyślałam temat i postarałam się spisać najważniejsze czynności, które powinieneś/aś wykonywać by trafić do jak najlepszej szkoły. Co prawda o procesie rekrutacji opowiem w innym wpisie, ale uważam, że gdybym miała tą wiedzę trzy lata temu, to na pewno konkretnie bym ją wykorzystała.
Oczywiście nie jestem w stanie dać Ci konkretnego planu na sukces ani żadnej gwarancji, że Ci się powiedzie. Jestem jednak pewna, że robiąc te rzeczy Twoje szanse kolosalnie wzrosną. Nieważne czy dopiero zaczynasz liceum, czy będziesz je kończyć, podane niżej punkty sprawią, że przybliżysz się do cztero, a może nawet pięcioletniej przygody w Stanach. Tak jak wspomniałam, nie musisz być najlepszym zawodnikiem/zawodniczką w lidze, nie musisz mieć na koncie największych sukcesów, aczkolwiek to oczywiście Ci pomoże. Jeśli jednak uwierzysz w ciężką pracę i w to, że to co robisz ma sens uda Ci się.
NAGRYWAJ SWOJE MECZE
W Polskich ligach mało które mecze są nagrywane. Ale to jest kluczowe. Zadbaj o to. Nagrywając swoje mecze możesz je analizować, robić highlighty i tworzyć prywatną ’bibliotekę’. Każdy trener zanim weźmie Cię do drużyny będzie chciał zobaczyć Twój cały mecz. W większości przypadków poprosi i o najlepszy i o najgorszy żeby zobaczyć jak się zachowujesz kiedy Ci nie wychodzi. Spuszczasz głowę? Kłócisz się z Trenerem? Z kolegami z drużyny? Wybuchasz złością? Oglądając mecz trenerzy nie tylko oceniają Twoją grę, ale również mowę ciała. Zwracają uwagę na to czy kibicujesz kolegom z drużyny i sposób w jaki poruszasz się na boisku. Więc Ty też zacznij zwracać na to uwagę. Trzymaj swoje mecze na dysku i wycinaj swoje najlepsze akcje. Im szybciej zaczniesz to robić tym stanie się to łatwiejsze.
NIECH CIĘ POZNAJĄ
Kiedy już będziesz mieć swoje mecze wysyłaj highlighty do szkół w stanach. Daj im o sobie znać. Przedstaw się, opisz swoją osobowość i styl gry. Nawet jeśli im nie podpasujesz, mogą Cię podesłać dalej. Nieważne ile masz lat, po prostu zacznij to robić. Szkoły w USA prowadzą rekrutacje wiele lat do przodu. Im szybciej Cię poznają, tym większe masz szanse. To bardzo proste. Znajdujesz na stronach internetowych adresy mejlowe szkół i wysyłasz mejle. Czekasz aż odpiszą. Tak to działa jeśli nikt się do Ciebie sam nie odzywa.
DBAJ O SOCIAL MEDIA
Zdjęcia z alkoholem? Papierosami? Zapomnij. Szkoły dbają o swój wizerunek i mało kto podejmie ryzyko sprowadzenia do siebie na stypendium kogoś kto nie wyglada zbyt profesjonalnie. Jesteś sportowcem? Zachowuj się jak sportowiec, albo chociaż sprawiaj takie wrażenie. Trenerzy sprawdzą Twoje media społecznościowe żeby wiedzieć kogo sprowadzają do drużyny. A jeśli nie prowadzisz ich w sposób prawidłowy możesz się pożegnać z stypendium. Sportowcom pewnych rzeczy robić po prostu nie wypada.
UCZ SIĘ ANGIELSKIEGO
Uniwersytety zazwyczaj wymagają Amerykańskiej matury – SAT. Idąc do JUCO możesz sobie pozwolić na kulawy angielski, ale w NCAA powinien on już być na przyzwoitym poziomie. Często nawet nie chodzi o angielski, którego uczą nas w szkole, bo po pierwsze jest to brytyjski, a po drugie jest zupełnie inny niż ten którego używa się na codzień. Oglądaj seriale i filmy po angielsku, czytaj artykuły w internecie. To pomoże najbardziej. Będzie Ci się łatwiej porozumieć z trenerami. Język Angielski na dobrym poziomie niesie za sobą naprawdę bardzo dużo korzyści dlatego powinieneś się do niego przykładać.
Wszystko ma swoją cenę. Twoja cena za czas który poświęcisz na swój rozwój i pobyt poza krajem ojczystym jest ogromny bagaż doświadczenia w wieku 22 lat po skończeniu Amerykańskiego college’u – język, sportowe doświadczenie, samodzielność, przygoda, którą większość ludzi będzie znała z filmów, nowe znajomości z różnych części świata, otwartość i wiele innych cech charakteru, które sprawią, że osiąganie coraz to nowszych celów będzie łatwiejsze. Jeśli koszykówka jest tym co kochasz, to w wieku 22 lat będziesz mieć satysfakcję że zrobiłeś wszystko co mogłeś by postawić na swój rozwój. Niektórzy Twoi znajomi będą w tym wieku zastanawiać się co chcą robić ze swoim życiem, a Ty będziesz wiedział, że robisz to co kochasz i możesz się w ten sposób utrzymać. Czy to nie piękne?
Na to pytanie odpowiedz sobie sam.
Miłego wieczoru!